„Matka brata mojego syna” – Witold Adamek: komedia wymaga precyzji
Witold Adamek i Juliusz Machulski (fot. Ireneusz Sobieszczuk/TVP)

– W tej scenografii jest sufit, dosłownie, i dość rozległa przestrzeń, co daje możliwości swobodnego operowania kamerą. Lubię dynamiczne kadry, lubię gdy kamera żyje, co nie znaczy, że lubię gdy jest nadruchliwa, nerwowa – mówi operator Witold Adamek, autor zdjęć do spektaklu „Matka brata mojego syna” Juliusza Machulskiego.

Jaki miał Pan pomysł na zdjęcia do tego spektaklu?

– Nie przystępuję do pracy z pomysłem – w tym sensie, że z góry wiem, jak będę pracował i jaki będzie końcowy efekt. To zwyczajnie nie miało by sensu, ponieważ każda realizacja niesie wiele niespodzianek, zaskakujących sytuacji, czasem przeszkód, ale też często niespodziewanych zwrotów, pozwalających wyjść obronną ręką z problemów. Życie mnie nauczyło, że od takich planów zawsze daleko się odchodzi. Przyznam, że nie lubię udzielać wywiadów, bo moja praca wyraża się na ekranie, a nie w tym, co ja sobie myślę, czy wyobrażam. O to trzeba pytać raczej reżysera czy autora tekstu.

Jakie były Pana wrażenia z pierwszych dni pracy przy „Matce brata mojego syna”?

– W tej scenografii jest sufit, dosłownie, i dość rozległa przestrzeń, co daje możliwości swobodnego operowania kamerą. Lubię dynamiczne kadry, lubię gdy kamera żyje, co nie znaczy, że lubię gdy jest nadruchliwa, nerwowa. W tym przypadku mamy do czynienia z komedią sytuacyjną opartą głównie na aktorstwie, z Marianem Opanią w centrum akcji.

Komedia jest realizacyjnie trudniejsza czy łatwiejsza od dramatu?

– Tak wprost na to pytanie nie odpowiem, bo tego nie da się uogólnić. Myślę jednak, że wywoływanie śmiechu jest zazwyczaj trudniejsze od wywoływania wzruszenia. Dlatego w komedii trzeba szczególnie dbać o precyzję, bo tu, częściej niż w dramacie, o efekcie może zadecydować drobny detal.
 
Mówił Pan niedawno, że Teatr Telewizji powinien być różnorodny. W Pana siedemdziesięciu realizacjach na tej scenie tę różnorodność dobrze widać, od „Kordiana” i „Dziadów” do „Matki brata..”. To już druga w krótkim odstępie czasu realizacja komedii Juliusza Machulskiego, po „Next-ex”…

– Zawsze będzie dyskusja między zwolennikami klasyki i tematyki współczesnej, teatru tradycyjnego i takiego, o którym mówi się, że jest filmowy. Zawsze uważałem, że Teatr Telewizji powinien być i taki i taki, bo jeśli za każdym razem będzie oferował coś nowego innego, to będzie większa szansa na przyciągnięcie widza. Widz na ogół nie lubi monotonii, a lubi różnorodność. Komedie Julka Machulskiego są jej elementem, a poza tym bardzo dobrze się z nim pracuje. On doskonale wie, czego chce.

Ostatnio TVP Kultura powtarza serial Andrzeja Wajdy „Z biegiem lat, z biegiem dni”, z Pana zdjęciami. Niestety, zła jakość kopii sprawia, że widz wiele traci z tego wspaniałego, wykonanego ogromnym nakładem pracy widowiska…


– Uważam, że to ostatni moment, żeby zcyfryzować ten materiał, bo inaczej ulegnie nieodwracalnemu zniszczeniu. Myślę, że ta sprawa dotyczy także zasobów archiwalnych Teatru Telewizji. Dotykamy problemu zachowania dorobku kultury.

Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali: Krzysztof Lubczyński i Paweł Pietruszkiewicz
 

„Matka brata mojego syna”: oglądaj spektakl na VOD TVP