„Matka brata mojego syna” – Maciej Musiał: wyluzowany maturzysta
– Moja postać najpierw próbuje się z całej historii wymiksować, ale w niej uczestniczy i nawet staje się ważnym motorem akcji – mówi aktor Maciej Musiał o swojej roli w spektaklu „Matka brata mojego syna” Juliusza Machulskiego.
Gra Pan chyba najmłodszą postać sztuki?
– Tak, Xawery to wyluzowany maturzysta, który swoją zwariowaną rodzinę traktuje z przymrużeniem oka, jako grupę dziwaków.
Taki młody, a już ma dystans?
– Młodzi też mają dystans, choć pewnie inny niż starsi, z doświadczeniem.
Jak Xawery znajduje się w sytuacji, o której opowiada sztuka?
– Najpierw próbuje się z całej historii wymiksować, ale w niej uczestniczy i nawet staje się ważnym motorem akcji.
To pierwsze Pana spotkanie z Teatrem Telewizji?
– Pierwsze. Nie, przepraszam, drugie, bo pojawiłem się jako „Szaszłyk” w przedstawieniu „Oskar”. Ale to było chyba z dziesięć lat temu.
I jakie wrażenia?
– To coś innego niż serial. Nie jest to też teatr, ale ma coś z filmu, bo jest możliwość robienia powtórek. Gra się inaczej. Jest zatrzymywanie się przy każdym słowie. No i gra w świetnym towarzystwie.
Ma Pan dopiero 18 lat, czyli jest Pan rówieśnikiem postaci którą gra, a pojawił się Pan już w dwunastu serialach. Jak to możliwe?
– Bo wcześnie zacząłem, jako dziewięciolatek w „Plebanii”.
W „Ojcu Mateuszu” i „rodzince.pl” zrobił Pan prawdziwą furorę…
– Bardzo mi miło.
W internecie określony Pan został jako aktor „młodzieżowy”. Odpowiada Panu taka kwalifikacja?
– Nie spotkałem się dotąd z takim określeniem, ale dopóki jestem bardzo młody, a właśnie kończę 18 lat, to jest w porządku. Z czasem przestanę być aktorem młodzieżowym.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali: Krzysztof Lubczyński i Paweł Pietruszkiewicz