– Nie odbyło się bez wyrzeczeń, właściwie w czasie filmu żyłem jak mnich. Chciałem być sam, bez rodziny, podobnie jak Pilecki w swojej celi na Rakowieckiej. Poza pracą i rozmowami z reżyserem nic dla mnie nie istniało – mówi Marek Probosz, kreujący tytułową postać w spektaklu „Śmierć rotmistrza Pileckiego”.