„Bezdech” – Arkadiusz Jakubik: Dzidek – domorosły scenarzysta
– Ten spektakl będzie jakością złożoną z różnych, pozornie nieprzystawalnych do siebie elementów gatunkowych, stylistycznych, estetycznych, emocjonalnych. Będą normalne dialogi czy monologi przechodzące w muzykę i śpiew – mówi Arkadiusz Jakubik, odtwórca roli Młodziaka w „Bezdechu” Andrzeja Barta.
Kim jest Pana bohater?
– To domorosły scenarzysta, który usiłuje namówić głównego bohatera, reżysera Jerzego, do realizacji jakiegoś kompletnie debilnego scenariusza pod tytułem „Apokalipsa według Dzidka”. W tym scenariuszu prezydent Stanów Zjednoczonych wybiera się na grzyby w swojej posiadłości, a niedaleko łowi ryby bohater, który jest alter ego autora scenariusza. W pewnym momencie w powietrzu rozbija się samolot, obok wędkarza spadają jego części i rozmaite rzeczy, w tym walizka. Początkowo myśli on, że jest w niej pensja prezydenta, ale kiedy ją otwiera i widzi wiele błyszczących przycisków, przekonuje się, że wszedł w posiadanie walizki z przyciskami atomowymi. Od tej pory od niego zależą losy świata.
To główna rola?
– Główna nie. Główną postacią jest Jerzy, grany przez Bogusia Lindę, natomiast mój bohater niejako rozpoczyna akcję, zawiązuje ją, a potem kończy. Jest to więc rola niewielka, ale ważna. Reżyser Bart potrafi jednak przekonać każdego aktora, że jego rola jest najważniejsza pod każdym względem. W ostatniej scenie mój bohater kończy swój monolog o tym scenariuszu do pustego krzesła, które opuścił zdegustowany Jerzy. I ten monolog płynnie, z wolna przechodzi w swoistą melodeklamację. Powstała z tego piosenka rockowa.
Wynika z tego, że „Bezdech” nie będzie klasycznym, tradycyjnym teatrem telewizji…
– Będzie jakością złożoną z różnych, pozornie nieprzystawalnych do siebie elementów gatunkowych, stylistycznych, estetycznych, emocjonalnych. Będą normalne dialogi czy monologi przechodzące w muzykę i śpiew. Sam jestem ciekaw, jak reżyser wszystko to połączy, bo ja przecież uczestniczę tylko w relatywnie niewielkim wycinku realizacji.
Zna Pan prozę Andrzeja Barta?
– Znam i lubię. Jest bardzo ciekawa, migotliwa, bardzo bogata stylistycznie, momentami trochę „odleciana”, co też lubię. Wiem, że pan Andrzej przygotowuje się do realizacji swojej „Fabryki muchołapek” o „królu” łódzkiego getta Chaimie Rumkowskim. Sam jestem ciekaw rezultatu, bo Andrzej Bart jest bardzo dobrym scenarzystą filmowym, zna się na kinie. Z tego co wiem, „Bezdech” został napisany jako scenariusz filmowy i, mimo że do realizacji doszło w Teatrze Telewizji, to jest realizowany środkami w dużej części filmowymi. Ten scenariusz mi się podoba, bo balansuje na granicy realności i fikcji. Widz często nie będzie wiedział, kiedy akcja dzieje się w rzeczywistości, a kiedy w głowie bohatera. Do tego dochodzą tacy wspaniali aktorzy jak Jerzy Stuhr, Jerzy Trela, Krzysztof Stroiński, Katarzyna Figura, czy Boguś Linda, z którym akurat gram. Dla takiego młodego aktora jak ja (śmiech), to poza wszystkim ogromny honor być w takiej obsadzie.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali: Krzysztof Lubczyński i Paweł Pietruszkiewicz