Teatr Telewizji TVP

„Rybka canero” – Agnieszka Wosińska: kobieta trochę tajemnicza

– To spektakl z dużym przymrużeniem oka, a że intryga jest kryminalna, więc jest to trochę „Kobra na wesoło”. A jednocześnie są tu różne wątki psychologiczne, społeczne, polityczne, obyczajowe – mówi Agnieszka Wosińska, grająca Klarę Vogel w telewizyjnej komedii Juliusza Machulskiego „Rybka canero”.

Czy może Pani uchylić rąbka tajemnicy na temat  postaci Klary Vogel?

– To kobieta z klasą, dowcipna, ale dbająca o swoje interesy. Ale jaką konkretnie odegra rolę, tego nie powiem, bo odebrałabym zabawę widzom. Kobieta powinna być trochę tajemnicza.

W takim razie proszę powiedzieć, czym jest ta tytułowa „Rybka canero”?

– Ta rybka jest i metaforą, i aluzją, i dosłownym egzemplarzem drapieżnej ryby, która pojawia się w przedstawieniu. Z przedstawienia wyniknie może jeszcze coś więcej.

Jakby Pani zakwalifikowała „Rybkę” z gatunkowego punktu widzenia?

– To spektakl z dużym przymrużeniem oka, a że intryga jest kryminalna, więc jest to trochę „Kobra na wesoło”. A jednocześnie są tu różne wątki psychologiczne, społeczne, polityczne, obyczajowe.

Ma Pani na swoim koncie kilkanaście ról w Teatrze Telewizji. Jaki jest Pani stosunek do tej formy?

– Jak najlepszy. Ja się wychowałam na Teatrze Telewizji, który jest formą szlachetną, unikatową na świecie i trzeba go kultywować. Dobrze, że mimo trudności od czasu do czasu powstaje jakiś spektakl.

Zadebiutowała Pani w 1994 roku w „Trzech szkicach miłosnych” Włodzimierza Odojewskiego…

– W reżyserii Marcina Ziębińskiego. Pamiętam rolę nauczycielki w „Bankructwie małego Dżeka” według Korczaka, do której zaprosiła mnie Agnieszka Glińska, a niedługo potem do „Szczęścia Frania” Perzyńskiego, udział w „Szkole obmowy” Wojciecha Bogusławskiego w reżyserii Piotra Mikuckiego. A w bliższych czasach w „Aferze mięsnej” Janusza Dymka i pani Cholley w „Napisie” Sibleyrasa, które wyreżyserował Wojciech Nowak.

Dziękuję za rozmowę.

 Rozmawiał Krzysztof Lubczyński