Wniebowstąpienie
Dokonana przez Macieja Englerta adaptacja powieści Tadeusza Konwickiego. Spektakl Teatru Telewizji miał premierę w 2005 roku.
Wielkomiejski zaułek, brudny i obskurny. Poobijane tynki, potłuczone szyby, stosy śmieci. Leży wśród nich nieruchomo mężczyzna z głową przykrytą gazetą. Krąży nad nim chmurka much. Trup? Niemiły widok nie robi większego wrażenia na paru gapiach spoglądających spod oka na denata. Czyżby często obserwowali podobne sceny?
Wtem nagły podmuch powietrza zsuwa gazetę z twarzy mężczyzny i rzekomy nieboszczyk staje, choć nie bez trudu, na nogach. Rozgląda się zdezorientowany wokoło, próbuje iść. Pomocną dłoń podaje mu życzliwy przechodzień. Gratuluje udanej rezurekcji, ubolewa z powodu widocznej rany na głowie nieznajomego, proponuje swe towarzystwo. Niestety, jego rozmówca jest mało rozmowny. Przydarzyła mu się amnezja, a może nawet coś gorszego. Nie wie, kim jest, nie pamięta, co mu się stało, nie potrafi określić celu swej wędrówki. Wygląda na inteligenta: sfatygowany garnitur, okulary. Muzyk? A może ksiądz? Obaj mężczyźni pomału idą zaśmieconą uliczką, rozglądają się dookoła. O tam! Jeszcze jeden umarlak z gazetą na twarzy.
Bohaterem powieści, nawiązującej w wielu wątkach do wydanych parę lat później „Sennika współczesnego” i „Nic albo nic” jest człowiek poszukujący zagubionej tożsamości. Sam nazwał się Charonem – stracił pamięć, a musi przecież jakoś się nazywać. Półżywy, może na chwilę zmartwychwstały, bądź jeszcze nie do końca umarły, wędruje sennie i niespiesznie labiryntami wielkiego miasta. Wplątuje się w głośny wówczas napad rabunkowy na bank, przeżywa tyleż niespodziewaną, co błahą przygodę erotyczną, ignoruje narastające w mieście panikarskie nastroje spowodowane kryzysem kubańskim i możliwością wybuchu termojądrowej Ostatniej Wojny Światowej.
Próbuje zrekonstruować przeszłość, budując i odrzucając rozmaite wersje swej wymyślonej biografii. Jak przez mgłę przypomina sobie pejzaż z dzieciństwa – rzekę, rzekę w dolinie. Pozostał z niej tylko mglisty ślad. Brutalnie realny i ostry jest za to obraz potężnego, obcego gmachu tkwiącego w sercu Warszawy, ogromnego palucha wygrażającego mieszkańcom stolicy. Charon spróbuje dotrzeć na sam szczyt Pałacu, by dokonać wniebowstąpienia.
Autor: Tadeusz Konwicki