Teatr Telewizji TVP

Portret, 14 maja, godz. 20:00

Dramat Sławomira Mrożka w reżyserii Kazimierza Dejmka. Spektakl zaliczony do Złotej Setki Teatru Telewizji.

„Dzieją się różne tragedie, ale nic z nich nie wynika. Co pewnie jest istotą tragedii” – mówi jeden z aforyzmów Sławomira Mrożka. „Portret”, którego prapremiera odbyła się 14 listopada 1987 r., rozwija tę myśl. Czyni to tym pełniej, że między innymi często odwołuje się do polskiej tradycji literackiej. Są w Mrożkowym dramacie parafrazy „Dziadów” Mickiewicza, aluzje do „Kordiana” Słowackiego, nawiązanie do Gombrowicza, a nawet cytat z „Ducha dziejów” Miłosza.

Kazimierz Dejmek, reżyser przedstawienia, do tropów literackich dodał teatralne – sceny z „Dziadów” w reżyserii Konrada Swinarskiego. Gra Jana Englerta i Piotra Fronczewskiego także niejednokrotnie zbliża się do wzorców romantycznych. Przemowa Bartodzieja z Prologu jest stylizowana na Wielką Improwizację. Anatol wywołujący w finale II aktu ducha Stalina kojarzy się z Guślarzem. Tenże Anatol początkowo występuje jako Upiór, później żywy człowiek, by wreszcie stać się kimś, kto przebywa „na świecie, lecz już nie dla świata”.

W „Portrecie” tradycja już nie służy Mrożkowi do wysublimowanych szyderstw i intelektualnych zabaw. Tym razem artysta szuka w niej potwierdzenia własnej interpretacji fragmentu (jakże ważnego) ludzkich dziejów. Z ironisty i obrazoburcy staje się filozofem i moralistą.

Głównych bohaterów „Portretu” część krytyki porównywała do postaci z reportażu – komiksu Mrożka pt. „Polska w obrazach” z 1957 r. Przedstawieni są w nim dwaj osobnicy w krakuskach na głowach, którzy siedzą w łódce i każdy zawzięcie wiosłuje w przeciwną stronę. Łódka, rzecz jasna, stoi w miejscu, czego oni – mimo upływu czasu i utraty sił – nie zauważają. Podobnie w „Portrecie”: Bartodziej, zdeklarowany komunista, ślepo wierzył Stalinowi i jego nadwiślańskim namiestnikom. Dla tej wiary nie zawahał się donieść na przyjaciela. Anatol poszedł za kratki. Wcześniej jednak ukrywał się po lasach, albowiem wiara Bartodzieja była mu zdecydowanie obca. Po piętnastu latach dawny reżimowiec i opozycjonista spotykają się ponownie. Teraz Anatolowi wypadnie grać rolę kata, a Bartodziejowi – ofiary. Kiepskie to jednak „aktorstwo”. Ale czy stać na lepsze ludzi, którzy nie mogą zrozumieć samych siebie? Którzy nie potrafią ułożyć w logiczną całość swoich popękanych życiorysów? Dla których pojęcie „słusznej sprawy” utraciło wszelki sens? Postaci z narodowej łódki odrzuciły wiosła. Siedzą naprzeciw siebie zatopione we własnych myślach. Łódka stoi w miejscu.

Autor:
Sławomir Mrożek
Reżyseria: Kazimierz Dejmek
Scenografia: Ewa Łaniecka
Kostiumy: Jacek Ukleja
Muzyka: Zbigniew Karnecki

Obsada:
Jan Englert (Bartodziej), Piotr Fronczewski (Anatol), Anna Seniuk (Oktawia), Halina Łabonarska (Psychiatra), Laura Łącz (Anabella)

PREMIERA: 25.06.1990