Teatr Telewizji TVP

„Rzecz o banalności miłości” – Marcin Hycnar: zagadkowy gość

– Rzeczywista rola mojego bohatera w stosunku do Hannah Arendt jest inna niż ta, którą deklaruje. Nie ujawnię jednak tej tajemnicy, aby nie odbierać przyjemności widzom – mówi Marcin Hycnar, grający Michaela w „Rzeczy o banalności miłości”.

Grany przez Pana młody człowiek ma na imię Michael. Jaką funkcję pełni w przedstawieniu?

– Podaje się za doktoranta filozofii Uniwersytetu w Jerozolimie i przychodzi do Hannah Arendt, deklarując chęć rozmowy o Adolfie Eichmannie, twórcy i realizatorze nazistowskiego planu Holocaustu. Michael przychodzi do niej jako do autorki głośnej książki „Eichmann w Jerozolimie. O banalności zła”. Jej opowieść w reakcji na jego pytania uruchamia sceny wspomnieniowe. Użyłem zwrotu „podaje się”, bo jego rzeczywista rola, jaką odegra w stosunku do swojej rozmówczyni, jest tajemnicą. Nie chcę jej jednak ujawniać przed spektaklem, by nie odbierać przyjemności widzom. W tej wielowarstwowej sztuce jest zresztą więcej zagadek i zaskoczeń.

Czy to oznacza, że sztuka Savyon Liebrecht zawiera w sobie elementy sensacyjne?

– Na pewno nie jest to kryminał, ale kryje w sobie zagadki i napięcia, które jak myślę, mogą udzielić się widzom.

Jak doszło do tego, że Feliks Falk zaproponował Panu tę rolę?

– Miałem zamiar przystąpić do castingu, ale z powodu ważnych zajęć zawodowych nie mogłem pojawić się w wyznaczonym terminie. Mimo to, reżyser Falk powierzył mi tę rolę, co traktuję jako duże wyróżnienie.

Co sprawiło Panu największą satysfakcję w czasie realizacji?

– Jak zwykle w przypadku Teatru Telewizji, możliwość spotkania z dobrą literaturą, co w filmie zdarza się bardzo rzadko. Po drugie, mieliśmy ciekawe próby, w czasie których formował się kształt spektaklu i funkcje aktorów. I po trzecie, dane mi było grać z moją panią profesor z Akademii Teatralnej, Teresą Budzisz-Krzyżanowską. To samo w sobie było wspaniałym, emocjonującym przeżyciem. Pani profesor była zresztą moją jedyną partnerką, grałem tylko we dwójkę z nią. Bardzo mnie inspirowała i pomagała mi. Jestem jej bardzo wdzięczny. I cieszę się, że mogłem zagrać w tak znakomitym aktorskim składzie.

Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali: Krzysztof Lubczyński i Paweł Pietruszkiewicz