Teatr Telewizji TVP

„Namiętna kobieta” – Marta Lipińska: kobieta w chwili buntu

– Ta sztuka to komediodramat współczesnej kobiety, od której społeczeństwo, mężczyźni wymagają pewnych zachowań, postaw, usług, a jednocześnie sami nie chcą lub nie potrafią wyjść naprzeciw jej potrzebom, a może nawet nie zdają sobie z nich sprawy – mówi Marta Lipińska, tytułowa „Namiętna kobieta” w sztuce Kay Mellor w reżyserii Macieja Englerta.

Czy o tej sztuce można powiedzieć: drugorzędna literatura w pierwszorzędnym wykonaniu, jak napisał jeden z krytyków?

– „Namiętna kobieta” zapewne nie jest wielką literaturą dotykającą problemów filozoficznych, ale to nie znaczy, że błahą i pozbawioną wartości. To jest komedia, może trochę gorzka komedia o doświadczeniu współczesnej kobiety: żony, matki, kochanki, człowieka.

Ta kobieta jest w sytuacji krytycznej, jeśli posłużyć się znanym tytułem?

– Bardzo krytycznej, bo akcja rozgrywa się w dniu ślubu jej ukochanego syna, jedynaka. To na niego Betty przelała swoje uczucia, niezrealizowane w związku  z dość chłodnym mężem. Perspektywa odejścia syna jest dla niej dramatem. To wszystko wywołuje w niej silne natężenie emocji, wspomnień, wyobraźni, wspomina dawnego kochanka, który pojawia się… może nie zdradźmy tego przed widzami, który jeszcze nie widzieli przedstawienia. W każdym razie przeżywa godziny buntu.

Jakimi cechami osobowościowymi odznacza się Pani bohaterka?

– To przede wszystkim, jak wskazuje sam wiek jej syna, kobieta dojrzała, doświadczona. W jej charakterze tkwią zalążki jej dramatu. To nie jest bezmyślna „kura domowa” biernie poddająca się biegowi wypadków, zrezygnowana albo akceptująca bez refleksji swoje położenie. To kobieta bardzo inteligentna, wrażliwa, obdarzona wyobraźnią, poczuciem humoru, mająca ironiczny dystans do siebie, a przy tym będąca trochę rogatą duszą. No i romantyczna, nie pozbawiona cech marzycielskich.

Ideał kobiety?

– Na pewno nie ideał. Jak każdy człowiek Betty ma w sobie dawkę egoizmu, bywa histeryczna, bywa męcząca, czasem dokuczliwa, czasem infantylna, ale cechy dobre chyba jednak u niej przeważają.

Dlaczego dla takiej osoby ślub syna stanowi aż taki dramat?

– Ślub tylko wywołuje wewnętrzny kryzys Betty, a raczej go wyzwala. Jej dramat jest dramatem współczesnej kobiety, od której  społeczeństwo, mężczyźni wymagają pewnych zachowań, postaw, usług, a jednocześnie sami nie chcą lub nie potrafią wyjść naprzeciw jej potrzebom, a może nawet nie zdają sobie z nich sprawy. Mężczyźni często oferują kobiecie swój własny wariant związku, szczęścia, który rozmija się z jej wewnętrznymi oczekiwaniami, marzeniami.

Czy fakt, że Betty kryje się na strychu oznacza, że odmawia już w tym wszystkim uczestnictwa?

– Nie, Betty jest dzielna i nie ucieka. Nie ucieka przed nowymi wyzwaniami, ale chce mieć tę chwilę dla siebie i strych staje się jakby namiastką jej prywatnego świata.

Dotykamy poważnych tematów, ale „Namiętna kobieta” to przecież komedia…

– Tak, co prawda komedia trochę gorzka, trochę smutna, refleksyjna, ale jednak komedia. Także z silnymi akcentami farsowymi.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Krzysztof Lubczyński