Teatr Telewizji TVP

Rodzina

Sztuka Antoniego Słonimskiego w reżyserii Kazimierza Kutza. Spektakl z 1995 roku.

W powojennej Polsce nie grano żadnej ze sztuk Antoniego Słonimskiego (1895-1976). Wyrosło pokolenie w części nieświadome tego, że w ogóle pisał dla teatru. Tymczasem autor zwany najdowcipniejszym człowiekiem w Polsce był w dwudziestoleciu międzywojennym jednym z najbardziej popularnych dramatopisarzy. Spośród jego sztuk („Wieża Babel”, „Murzyn warszawski”, „Lekarz bezdomny”) właśnie „Rodzina” cieszyła się największym powodzeniem – w pierwszym sezonie 1933/34 miała sześć inscenizacji w Polsce i jedną za granicą. Warszawska premiera w reżyserii StanisławyPerzanowskiej, ze Stefanem Jaraczem w roli głównej, była jednym z najbardziej kasowych przedstawień okresu międzywojennego.

Po niemal półwieczu „Rodzina” triumfalnie powróciła na polskie sceny. Przedstawienie Edwarda Dziewońskiego w Teatrze Kwadrat (1981; później w Teatrze Nowym w Łodzi, 1983) oraz inscenizacja Zbigniewa Bogdańskiego w Teatrze Dramatycznym w Gdyni (1982) dowiodły, że jest w tej mądrej komedii „coś, co nie chce sięzestarzeć”.

Głową rodziny jest Tomasz Lekcicki, zbankrutowany hrabia (acz tytułu nie używa), niepoprawny uwodziciel („co drugie” dziecko w miasteczku ma taki sam krzywy nos), niewydarzony wynalazca (m.in. wymyślił żniwiarki z anteną i radioodbiornikiem, żeby się chłopom lepiej pracowało, niestety, w radiu dawali akurat muzykę organową i baby w polu poklękały). Siostra pana Tomasza, Lucysia, stale pociągająca z podręcznej buteleczki, od ośmiu lat pisze jeden wiersz i wciąż poszukuje jednego rymu.

Jedyną praktyczną osobą w rodzinie jest córka pana domu, Marysia. Aby chronić najbliższych przed zupełnym bankructwem postanawia urządzić w rodowej siedzibie pensjonat. Przybywają pierwsi goście „z ogłoszenia”, państwo Kaczulscy, właściciele pralni. Dziewczyna przedstawia ich ojcu jako rodziców koleżanki, lecz i tak zderzenie dwóch światów – dbającej o wykwintne formy arystokracji i prymitywnych „strasznych mieszczan” – jest wstrząsem (dla widzów przekomicznym). Z kolei starosta prosi o gościnę dla „grubej ryby” z zagranicy. Sowiecki komisarz Lebenson wybiera się w odwiedziny do matki w miasteczku, a tam bieda i brud, więc tylko w pałacu można zakwaterować dygnitarza. Pan Tomasz, który całe życie kierował się zasadą „wolnoć Tomku w swoim domku”, nie ma zamiaru podporządkować się zaleceniom przedstawiciela władzy państwowej.

W lekcickim salonie zjawia się też niespodziewanie gość z Bawarii, w wojskowym uniformie, z partyjnym znaczkiem wpiętym w krawat, z wąsikiem a la Hitler. Młody człowiek pochodzi z tych stron. Wychował go i dał mu swoje nazwisko dzielny niemiecki oficer. Jednak Hans von Stuck musi odnaleźć swojego prawdziwego ojca, by dowieść swego aryjskiego pochodzenia i oczyścić się z oskarżeń pewnego pismaka, że spłodził go tutejszy Żyd. Pan Tomasz, z niesmakiem przyjmujący hitlerowską ideologię i retorykę, jest gotów dać Hansowi zaświadczenie na piśmie, że z jego matką łączyły go pewne stosunki.

Jednak Michał, arogancki lokaj pokrzykujący na wszystkich domowników (ma prawo, on też jest z nimi blisko spokrewniony) przypomina sobie, że śliczną Rózię „od dzieci” odprawiono, bo łaził do niej chłopak od młynarza. Hans nawet cieszy się, że jego ojcem może być zdrowy polski chłop, nie „zdegererowany arystokrata”. Nalega, by sprowadzić go do dworu, ale Michał nie chce jechać „po tego parcha”.

Po premierze sztuki Boy napisał: „śmiano się jak po najlepszej farsie, gdy jest to komedia polityczna dużej klasy”. Współcześni widzowie również będą się śmiać, bo brawurowo zagrana „Rodzina” stwarza ku temu niejedną okazję. To, co dawniej stanowiło ostrze pamfletu politycznego, dziś ma raczej walor celnych aforyzmów – o Polsce, która jest szczególnym przedmurzem „obrotowym”, o całym galimatiasie w głowach Polaków, niegospodarnych, pysznych, rozgadanych, podatnych na wpływy różnych doktryn, ale też ceniących takie wartości jak wolność, tolerancja, gościnność, bezinteresowność, serdeczność. Reżyser Kazimierz Kutz, mając do współpracy tylu wybitnych aktorów, pogłębił charaktery, konflikty i tło zdarzeń. Nie roniąc nic z zaproponowanej przez Słonimskiego inteligentnej zabawy, przedstawił „nasz portret własny”, równie trafny i pulsujący życiem jak tamten w czasach autora, „pacyfisty i nieco melancholijnego i sentymentalnego humanisty” – jak pisał o nim Czesław Miłosz.

Autor: Antoni Słonimski
Reżyseria:
Kazimierz Kutz
Światło:
Zbigniew Wichłacz,
Dźwięk: Andrzej Cecota
Scenografia:
Anna Maria Rachel,
Kostiumy:
Anna Maria Rachel,
Muzyka:
Janusz Grzywacz,

Obsada:
Jerzy Trela (Tomasz Lekcicki), Anna Polony (Lucysia), Dorota Segda (Marysia), Zbigniew Zamachowski (Hans), Jerzy Bińczycki (Rosenberg), Tadeusz Huk (Wojewoda), Leszek Piskorz (Starosta), Roman Gancarczyk (Lebenson), Maria Zającówna-Radwan (Lebensonowa), Edward Linde (Michał), Andrzej Grabowski (Kaczulski), Iwona Bielska (Kaczulska), Jerzy Grałek (Kolasiński), Jerzy Nowak (Pituła), Marian Dziędziel (Naczelnik więzienia), Tomasz Międzik (Prokurator), Krzysztof Górecki (Komisarz Policji), Andrzej Buszewicz (Chłop I), Zbigniew Kosowski (Chłop II),

Czas: 124 min

Najbliższy spektakl: TVP Polonia, 24.01.2016 - godz. 21.40 i 25.01.2016 – godz. 3.40 i 14.25