Teatr Telewizji TVP

Paryżanka

Andrzej Łapicki wyreżyserował sztukę, której autorem jest Henry Becque. Spektakl z 2000 roku.

Lekka, bezpretensjonalna, salonowa komedia z życia wyższych sfer. Tytułowa paryżanka to żona wysokiego urzędnika państwowego i matka jego dzieci, dbająca o rodzinę i karierę męża, lecz nie zapominająca o własnych przyjemnościach. A na te wciąż ma spory apetyt. Tym bardziej, że jej uroda i sex-appeal ciągle przyciągają męskie spojrzenia.

Trzeba wszakże dużego sprytu, by nie burząc rodzinnej harmonii, zaspokoić w pełni wszystkie potrzeby... uczuciowe. Klotylda jednak jest sprytna. Ze zręcznością biegłego dyplomaty lawiruje między mężem i kochankiem, którzy – tak na marginesie – są bliskimi przyjaciółmi. Jednak, jak to często bywa, każdy kij ma dwa końce.

W krakowskim spektaklu akcję komedii przeniesiono w lata trzydzieste ubiegłego stulecia. Równie dobrze zresztą można ją umiejscowić w każdej epoce. Temat małżeńskiego trójkąta to przecież temat uniwersalny i stary jak świat. W sztuce Becque'a został jednak potraktowany w sposób świeży, wykwintny i pełen wdzięku. Na uwagę zasługują zwłaszcza znakomicie napisane dialogi, obfitujące w komiczne podteksty i ironiczne aluzje. W „Paryżance” dzieje się niewiele, lecz odpowiednio podany tekst wywołuje wrażenie, że akcja toczy się wartko. Krakowscy aktorzy sprawnie poprowadzeni reżyserską ręką Andrzeja Łapickiego nie omieszkali wydobyć wszystkich dramaturgicznych smaczków komedii Becque'a.

Ot, choćby pierwsza scena. Sprzeczka między panem Lafont a Klotyldą. On natarczywie dopytuje się, gdzie była i chce zobaczyć jej list od rzekomego kochanka. Ona przekornie bawi się jego zazdrością, nie przekraczając jednak granicy wyrachowanej złośliwości. Dopiero po pewnym czasie zaskoczony widz odkrywa, że Lafont nie jest mężem, lecz... właśnie kochankiem Klotyldy. Rychłe nadejście prawowitego małżonka nie zmąca pogodnej tonacji sztuki.

Lafont i Klotylda chwilę wcześniej zdążyli przybrać pozory niezobowiązującej pogawędki. Du Mensil zresztą, bardziej niż żoną, zainteresowany jest własną karierą. Właśnie ma szansę prestiżowego awansu. Jednak o intratną posadę czynią starania również inni. Du Mensil postanawia prosić o protekcję ustosunkowanego wuja. Klotylda, dla której lepsza pensja męża oznacza częstsze wizyty w drogich sklepach, doradza inną drogę. Lepiej postarać się o wsparcie pani Simpson, osoby może o niezbyt godnej reputacji, lecz za to autentycznie zaprzyjaźnionej z wieloma politykami. Ten zaskakujący pomysł wywołuje dezaprobatę Du Mensila i Lafonta. Przeradza się ona w oburzenie, gdy wychodzi na jaw, że list, który Klotylda ukrywała przed kochankiem to w istocie zaproszenie do pani Simpson.

czas: 57 minut,
scenografia: Elwira Pluta,
kostiumy: Monika Sudół,
zdjęcia: Tomasz Wert,
występują: Katarzyna Gniewkowska (Klotylda), Jan Frycz (Lafont), Krzysztof Globisz (Du Mesnil), Anna Piróg (Adela), Paweł Okraska (Simpson),
przekład: Leon Schiller.