Markiz von Keith
Frank Wedekind (1864-1918) z niezwykłą namiętnością demaskował zakłamanie moralne mieszczańskiego społeczeństwa, sprzeczności między postawą i czynami a słowami.
U progu stulecia twórczość Wedekinda była skandalem, ale i sensacją. Należał do tych pisarzy, których twórczość bezpośrednio splata się z doświadczeniami życiowymi. Był synem lekarza i aktorki, wychowywał się w Szwajcarii, studiował w Lozannie germanistykę, uczył się malarstwa, w Monachium dorywczo studiował prawo. Targany wewnętrznym niepokojem, często zmieniał miejsca pobytu i zajęcia, był dziennikarzem, agentem reklamowym, sekretarzem przedsiębiorstwa cyrkowego, współpracownikiem pisma satyrycznego „Simplicissimus”, aktorem w monachijskim i berlińskich kabaretach i teatrach. Wszedł w krąg literacki młodych naturalistów, podróżując po Europie poznał wielu wybitnych pisarzy i artystów. Jego sztuki, które miały istotny wpływ na przechodzenie dramaturgii niemieckiej od naturalizmu do ekspresjonizmu, ukazywały się na wielu scenach europejskich i po latach również zachowały żywotność („Puszka Pandory”, „Duch ziemi”, „Przebudzenie wiosny” i in.).
„Markiz von Keith”, choć prapremiera w 1901 r. okazała się klęską, był dramatem szczególnie cenionym przez autora. Z czasem tę autoocenę potwierdziła krytyka literacka. Sztuka zjednała Wedekindowi zwolenników i przyniosła mu miano „tragicznego moralisty”. Wielowątkowy dramat, pełen pasji, ze wspaniałymi portretami monachijskich dekadentów i awanturników z przełomu wieków, hochsztaplerów, arystokratów i artystów, którzy nie podporządkowują się mieszczańskim konwenansom – jest także dramatem obowiązków i uczuć. W centrum akcji dramaturg umieścił oszusta na wielką skalę, człowieka o niepohamowanych ambicjach i wielkich planach na przyszłość.
Markiz von Keith przez całe życie pokonywał drogę awansu społecznego, wykorzystując zamożnych przyjaciół i kobiety „podług ich talentu”. Teraz sam uchodzi za człowieka bogatego, handluje dziełami sztuki, jest korespondentem prasowym, ma agencję koncertową. Wreszcie inicjuje przedsięwzięcie, które ma być zwieńczeniem jego marzeń i symbolem życiowego sukcesu – pragnie wybudować wspaniały Pałac Muz dla „swoich” artystów, zwłaszcza początkującej śpiewaczki, którą darzy uczuciem.
Dla realizacji tego celu nie wystarczą dobre stosunki ze światem artystycznym. Niezbędne są duże pieniądze i poparcie elit – i markiz je zdobywa. „Kariatyda Pałacu Muz”, owdowiała hrabina Werdelfels, już robi krok ku wielkiej karierze. Jednak potentaci finansowi dobrze pilnują swoich pieniędzy ulokowanych w artystycznym przedsięwzięciu. Von Keith jako dyrektor spółki akcyjnej zawodzi ich zaufanie, musi odejść. Z nędzną odprawą finansową w jednej, z rewolwerem w drugiej ręce – markiz wygłasza słynną sentencję „życie jest ślizgawką...”. Spektakl został zrealizowany w naturalnych wnętrzach, oddających klimat epoki i współtworzących nastrój widowiska.
czas: 84 minuty,
scenografia: Anna Maria Rachel,
kostiumy: Anna Maria Rachel,
zdjęcia: Zbigniew Wichłacz,
występują: Olaf Lubaszenko (Markiz von Keith), Anna Radwan (Anna Werdelfels), Rafał Królikowski (Ernst Scholz), Marta Kalmus (Molly Griesinger), Jerzy Grałek (Konsul Casimir), Leszek Zduń (Herman Casimir), Marek Litewka (Saranieff), Marek Kalita (Zariaki), Leszek Świgoń (Ostermeier), Andrzej Buszewicz (Krenz), Rafał Jędrzejczyk (Grandauer), Jan Monczka (Raspe), Andrzej Deskur (Sasza), Agnieszka Schimscheiner (Simba), Lidia Bogacz (Baronowa von Rosencorn), Katarzyna Gładyszek (Baronowa von Totleben),
przekład: Jerzy Zegalski.